Michael napomknął, że sporo go z Simonem łączy, a co łączy ciebie, Karol, z Luną?
KS: Zgadza się, bardzo się odnajdujemy w swoich postaciach. Nie jesteśmy oczywiście identyczne z Luną, ale się dogadujemy.
MR: Nie zawsze jest to komfortowa sytuacja, bo czasem aktorowi łatwiej zagrać postać kontrastową.
Choć jesteście przecież młodzi, zastanawiacie się, co będzie, kiedy serial dobiegnie końca?
KS: Bywało tak, że zderzaliśmy się z rzeczywistością, przychodziła refleksja, że tak naprawdę nie mamy pojęcia, ile to potrwa, gdzie my się znajdziemy za parę lat.
MR: Ale na razie o tym nie myślimy. Skupiamy się na tym, że świetnie jest pracować z kimś, kogo lubisz, a na planie mamy samych kumpli. Tworzymy zgraną paczkę.
Trudno było dostać rolę w Soy Lunie? Możecie opowiedzieć o castingach?
KS: Rywalizowałam z tysiącami dziewczyn; casting składał się z paru etapów, zostały nas setki, potem dziesiątki, a potem ja i moja konkurentka. Obie poleciałyśmy na plan, żeby zobaczyć, jak się prezentujemy z innymi aktorami, i… zadzwonili do mnie! Popłakałam się.
MR: A ja poszedłem na casting do innego serialu, ale spodobałem się na tyle, że obsadzili mnie w Soy Lunie. Założyłem wrotki i z tej radości przejeździłem cały dzień.
Źródło: zdjęcie główne: Disney Channel